Wierzchowina-mała wioska gdzieś na końcu świata,a wniej stara opuszczona Cegielnia.Cegielnia,która na czas „Nocy Świętojańskiej 4x4”dostała nowe serce.
Upalne i duszne piątkowe popołudnie,w sennej miejscowości wszystko toczy się starym torem.Gdzieś pod wiejskim sklepikiem słychać nowe plotki,ulicą przejedzie jakies auto,miejscowa młodzież okupuje wiatę przystanku….ale za chwilę ten spokój zniknie.Pomału ,jeden za drugim,mało uczęszczaną wiejską drogę zaczynają okupować „gwiazdy”tego weekendu.Samochody terenowe,zmoty,crosy,ruady i różnego rodzaju wynalazki.
Stara cegielnia zaczyna tętnić życiem.Na łące w kosmicznym tempie powstaje namiotowe miasteczko Nawiązują się nowe znajomości i wszyscy ,jak jeden mąż zastanawiają się ,co też gospodarze przygotowali im za atrakcje,czy dadzą upust zgromadzonej w ich żylach adrenalinie.Ci którym zabrakło cierpliwości ,jeszcze za dnia poszli oglądać trasy przygotowane na
nocny prolog. W dzień wyglądało to całkiem lajtowo,ale w nocy wszystko wyglądało inaczej.Zawodnicy niczym demony walczyli z czasem ,aby mieć jak najlepszą pozycję startową w jutrzejszym wyścigu po pieczątki.Z terenu cegielni ,z wioski nagle zniknęli wszyscy ludzie ,aby podziwiać to niezwykłe widowisko.Było ciężko ,emocje sięgnęły zenitu-zarówno widzów jak i zawodników wystawiliśmy na ciężką próbę.
Nocą nad ogniskiem,oprócz zapachu pieczonych kiełbasek,unosiły się głosy ,emocje i wrażenia po nocnej jeżdzie.Dla wszystkich –niezapomniane.
Ranek powitał nas słonecznie i pozytywnym nastrojem.Po wspólnym śniadaniu wszyscy wyruszyli do Żółkiewki,gdzie był start rajdu.Zawodnicy dostali roadbooki i wyruszyli w nieznane.Napewno nie zabrakło wody i błota. Już pierwsza próba pieczątkowa postawiła zawodników przed nielada wyzwaniem,a mieszkańców Żólkiewki wygnała z domów,aby oglądać to niecodzienne widowisko.Dorośli faceci taplający się w stawie zatapiający swoje samochody,umorusani w błocie po same uszy,ale jakże szczęśliwi.Bo off-road to ich pasja ,ich pomysł na życie i oderwanie się od szarej rzeczywistości.
Każdy nowy oes –to nowe wyzwanie i próba,której
nie można odpuścić,bo ilość zdobytych pieczątek ma wielkie znaczenie w walce o puchar Wójta Gminy Żółkiewka.Na trasie ,na wszystkich zawodników czeka zaparkowana kuchnia polowa,pachnąca domową grochówką,która jak powiedział Seba z Rescu Team ,zostanie niezapomniana na równi z rajdem.
Po południu na teren cegielni wjeżdżają załogi,zdaja swoje karty startowe ,widać zmęczenie na ich twarzach ale oczy im się śmieją-znowu wygrali z wodą,błotem,dopięli swego.
Na miejscu atrakcje na którą czekał niejeden startujący.Myjnia bikini,dziewczyny już wiedzą ,jak pozbyć się błota z zabrudzonych samochodów.Gąbki w dłoń ,trochę wody i niezapomniane widowisko z udziałem Patrolu Wierzchowina gotowe.
Potem już wieczorna biesiadai zabawa przy muzyce do białego rana .O północy fruną do nieba lampiony puszczone przez uczestników imprezy ,dopełniając niezwykła atmosfere Nocy Świętojańskiej
W niedzielę na wszystkich wytrwałych czeka czasówka na terenie cegielni.Piaskowe doły strażacy wypełniają wodą i zaczyna się prawdziwy hardcor-naprawdę ciężki do pokonania,ale co to dla naszych startujących.Bułka z masłem.Jeszcze tylko wieczorne rozdanie pucharów i cegielnia znów zaczyna pustoszeć.Znikają namioty odjeżdżają samochody i 365 dni czekania na następną Noc Świętojańską.
Dziś wiem ,że jest na co czekać.Wiedzą to wszyscy,którzy przyjechali na rajd.Zabrali ze sąbą bagaż niezapomnianych wspomnień.
Przez trzy dni wszyscy stali się jedną wielką rodziną.Nikt w potrzebie nie został sam,wszyscy nawzajem sobie pomagali.Niby rywalizacja,ale przede wszystkim integracja,i o to nam wszystkim chodziło.Takie były założenie planując ten rajd.Cel został osiągnięty w 100%
Do zobaczenia za rok.
Sylwia Gromek